lux23 lux23
317
BLOG

O działalności medialnej pana Terlikowskiego subiektywna opinia

lux23 lux23 Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

 

Z pewnym zaciekawieniem od pewnego czasu przyglądam się mediom, a w tym medialnej działalności Pana Tomasza Terlikowskiego.

Pan Tomasz Terlikowski w ostatnim czasie dość regularnie występuje w programie Tomasza Lisa. Regularnie, więc widzowie tego programu, między promującą swojego ojca-zbrodniarza Moniką Jaruzelską a Kasią Figurą zalaną łzami z powodu tego, że bije ją mąż, mają przyjemność, niczym publiczność na igrzyskach, obserwować ring, na którym pan Tomasz Terlikowski boksuje się z panią Kazimierą Szczuką i innymi przedstawicielkami lewacko-feministycznego-LGBT nurtu.

Taki kato-talib, oszołom, jak sam o sobie mówi. Bojownik o prawdę. Święty Gwałtownik. Niesioł Kościoła Katolickiego, można by powiedzieć, sięgając do języka współczesnej polityki.

Szczególnie mocna była naparzanka w składzie: Tomasz Terlikowski-Małgorzata Terlikowska-ks. Lemański. Tu już było ostro. Adresatem wzburzonych emocji Państwa Terlikowskich był mianowicie już nie babochłop grzmiący, że każda kobieta ma prawo do swojego brzucha, ale ksiądz. Prawdziwy ksiądz. Katolicki. W sutannie.

A skoro już wspominam o Małgorzacie Terlikowskiej, to ona ostatnio stała się ‘kociakiem tygodnia’ na okładce mającego opinię idelogicznego (lewacko-femi-LGBT itd.) szmatławca- ‘Wysokich obcasów’. Ku mojemu zaskoczeniu i rozczarowaniu, nie podjęła się ona nawet próby dania świadectwa katolickiej żony i matki, kobiety spełnionej i szczęśliwej, żyjącej w zgodzie z wartościami przez siebie głoszonymi. Dzięki temu, że wypowiedziała się na owych łamach, nie tylko czytelnicy GW, ale też drugie tyle osób takich jak ja, które sięgnęły po nie z nadzieją, mogły dowiedzieć się, jak to hm... dracznie (nie umiem znaleźć lepszego słowa, ale byłoby coś mniej więcej takiego) być żoną katola Terlikowskiego (na marginesie, nie znoszę, gdy o mężu mówi się per nazwisko, ale to moje prywatne uprzedzenie), jaką to zmęczoną bywa kobietą i matką, że brzuch w ciąży jest ciężki a dzieci hałasują i chorują. Mąż natomiast ściga smsami dniem i nocą a gdy w cichym zakątku kobiecego serca żony katotaliba obudzi się myśl o zdradzie czy zadrga emocja w kierunku innego mężczyzny, taką znajomość Pani Małgosia po prostu zrywa bez słowa. Pani Małgosia zaproponowała również panu redaktorowi przeprowadzającemu wywiad, że pokaże wykresy, na których rysuje, jaki śluz wydzielany w okolicach intymnych obserwuje danego dnia.

Że Pani Małgosia nie ma manier ani temperamentu damy, trudno, różne mamy charaktery i temperamenty. Ale co kobieta, figurująca w świadomości społecznej jako żona Tomasza Terlikowskiego miała na myśli, eksponując w GW szczegóły, które nie powinny być dla ogółu dostępne, pozostając za zasłoną intymności, wyjątkowości relacji i – chociażby- dobrego smaku, nie dając nawet cienia nadziei, przykładu czy wsparcia innym rodzinom wielodzietnym, nie wspominając już o okazji (dyskusyjnej, o czym szerzej za chwilę) do ewangelizacji przy tej publicznej wypowiedzi- naprawdę nie wiadomo. Mnie osobiście zmartwiło to, co ona zrobiła. Tak, to, co we mnie pozostało po przeczytaniu tego wywiadu a potem pytaniach moich rozemocjonowanych faktem, że Terlikowska w GW, niewierzących i średnionajeżawierzących znajomych CO JA NA TO, to zmartwienie, połączone z głębokim zażenowaniem.

Oczywiście, w związku z tą intensywną działalnością publiczną i medialną, Państwo Terlikowscy, a szczególnie Pan Terlikowski, są szeroko komentowani.

No i rozbrzmiewają różnego rodzaju dywagacje- czy pan Terlikowski wypadł dobrze czy źle. Kto miał rację a kto przewagę na ringu tym razem. Pan Terlikowski sam relacjonuje i komentuje słowa Tomasza Lisa i innych swoich ‘przeciwników’, publikując co i rusz polemiki.

Generalnie rzecz biorąc, z tego, co pisze o swojej działalności pan Terlikowski oraz z wypowiedzi fanów jego występów na ringu, można wywnioskować, że Pan Terlikowski ma po prostu taką misję. Misję ewangelizacji w mediach. Misję przedstawiania nauki Kościoła, głównie w zakresie bioetyki, w której niejako się specjalizuje. Z tego, co sam mówi wynika, że jest to jego wkład w walce z cywilizacją śmierci i będzie dumny, jeśli kiedyś jego dzieci zobaczą, że do końca walczył po właściwej stronie.

Zastanawiam się jednak, czy to naprawdę o to chodzi. To znaczy ja bynajmniej nie neguję tego, że o to chodzi Panu Terlikowskiemu, wierzę w jego dobre intencje i nie mam powodu, by podważać jego własne wypowiedzi na temat swoich intencji. Wierzę, że są szczere, prawdziwe i szczytne.

 Może więc raczej zastanówmy się, jakie owoce ma szanse przynieść tego typu głoszenie prawdy na ringu, podczas igrzysk dla ludu. Spójrzmy na sprawę szerzej.

Po obejrzeniu występów Pana Terlikowskiego w programie Tomasza Lisa ja nie mam wątpliwości co do tego, że Pan Terlikowski mówi prawdę, że to, co tam głosi jest faktycznie zgodne z nauczaniem KK i że treść, którą przekazuje, jest adekwatna w stosunku do treści wypowiedzi interlokutorów. Z formą (ringu) już gorzej. Nie jest to do końca wina pana Terlikowskiego. Taka to formuła programu. Program ma określony temat i tezę do przedstawienia. Goście w programie nie są w zasadzie żadnymi głosami w dyskusji bo tej dyskusji sensu stricte nie ma. Nie ma, bo nie ma czasu na wypowiedź a teza jest już i tak postawiona a priori i nie ma wcale ulec zmianie. Dyskusji nie ma, jest ring. Pan Terlikowski vs. Pani Szczuka, no to teraz runda pierwsza- pigułki- dawaj! Runda druga- aborcja- jazda! Runda trzecia-czystość przedmałżeńska- przepraszam, przerywamy, skończył się czas antenowy, dziękuję, do widzenia, brawa, (Terlikowski jak państwo widzą jak zwykle mówił swoje), kurtyna.

Program jest stworzony, zaprojektowany i prowadzony przez Tomasza Lisa znanego ze swojej działalności antykościelnej, antyklerykalnej, antykatolickiej. Gwiazdy polskich mediów, człowieka sukcesu, biznesu i mainstreamu, redaktora, wokół którego różnych produkcji i przedsięwzięć kręcą się miliony złotych obrotu, gaż dla celebrytów, wynagradzanego nawet kilkanaście razy bardziej sowicie niż Pierwszy Obywatel i Menadżer RP, pan Donalda Tusk.

Kluczowe pytanie dla mnie brzmi: czy program stworzony i zarządzany przez takiego człowieka jak pan redaktor Lis, w takiej formule, produkowany dla i ku uciesze określonego typu widowni to jest miejsce na emangelizację.

Druga kontrowersja to coś, o czym w Polsce mówić głośno nie wypada, ale na zachodzie dyskusja o tym jest standardem: coś, co nazywa się: KONFLIKT INTERESÓW.

Odpowiedź na pytanie pierwsze nie jest jednoznaczna. Część osób uważa, że ewangelizować należy zawsze i wszędzie, że każda okazja by wyjść ‘do ludu’, szczególnie niewierzącego, jest dobra, by dać świadectwo. No i w takim ujęciu fani naparzanek z udziałem Pana Terlikowskiego biją mu nieustannie brawo i proszą o jeszcze. Jest to jakoś zrozumiałe.

Ja jednak drążę głębiej. Pomyślmy jeszcze raz. Program stworzony przez antykatolika, antyklerykała. Dlaczego miałby Tomasz Lis wspierać dzieło emangelizacyjne? Przecież to stoi w jawnej sprzeczności z tym, co głosi i promuje. Więc co tak naprawdę promuje Tomasz Lis regularnie goszcząc u siebie Tomasza Terlikowskiego? Podkreślam, Tomasz Terlikowski nie jest tutaj jego partnerem w dyskusji, jest jego gościem. Niestety, podejrzewam, że tak naprawdę Tomasz Terlikowski, mimo swoich szczytnych intencji, ma do odegrania określoną rolę w programie Tomasza Lisa (i podobnych produkcjach). I jest to rola OŚMIESZENIA Kościoła Katolickiego (tutaj w dużej mierze zgadzam się z opinią blogera Coryllusa). Ośmieszenia totalnego, ostatecznego, bo w wykonaniu kogoś, kto całym sobą próbuje głosić naukę Kościoła. Ośmieszenia w wydaniu szyderstw, jakie spotkały Państwa Terlikowskich ze strony najprawdziwszego w świecie księdza, katolickiego,  w sutannie. Ta rola niestety chyba odgrywana jest wedle oczekiwań prowadzącego program. Gros widowni pana Lisa to osoby niewierzące i, tak jak on, nie znoszące nauki Kościoła. Dla nich Terlikowski to taki Niesioł Kościoła a nie ktoś, kto pobudzi do refleksji nad życiem przeżywanym w oddaleniu od Boga Żywego. Oczywiście, winę za to ponosi głównie konwencja programu a nie treść wypowiedzi Terlikowskiego, bo treść jest słuszna. Natomiast ich forma odpowiada zamysłowi redaktora Lisa. Pan Terlikowski, występując w tym programie z własnej woli, na tę formę świadomie się godzi, tak jak świadomie zgodził się , razem z żoną, wystąpić w programie antyklerykała, w którym publicznie kłocili się z księdzem. Prawdziwym, katolickim, w sutannie. Że mieli rację w tym, co mówili- to rzecz wtórna. Publicznie i do spółki z prowadzącym Tomaszem Lisem ksiądz katolicki szydził z nauki Kościoła, którą przedstawiali Terlikowscy. Nie mieli oni niestety okazji wytłumaczyć szerzej w czym rzecz i o co chodzi- bo runda się skończyła i kurtyna zapadła, a w kolejce na estradę czekała już Monika Jaruzelska. Zamysł programu był z góry jasny a jego wydźwięk (niestety, znów 1:0 dla tez Lisa) łatwy do przewidzenia. A jednak Terlikowscy tak chętnie w tej hucpie wzięli udział. Że po właściwej stronie barykady- nie mam co do tego wątpliwości. Ale CZY CEL UŚWIĘCA ŚRODKI?

Co do kwestii drugiej. Tutaj pytanie o KONFLIKT INTERESÓW jest jak najbardziej zasadne. Nie wiemy nic na ten temat, czy Państwo Terlikowscy ewangelizują w ramach misji, a więc mniej więcej charytatywnie, czy też znajdują się na niewątpliwie lukratywnej na liście płac Lewiatana, czyli w opisanych przypadkach GW i TVP za pośrednictwem red. Tomasza Lisa. Zaznaczam, że absolutnie nie uważam, że za wykonaną pracę i poświęcony czas nie należy się wynagrodzenie a wysokość i źródło dochodów państwa Terlikowskich mnie osobiście nie interesują. Sygnalizuję jednakże jasno, że EWANGELIZACJA ZA PIENIĄDZE LEWIATANA STANOWI ISTOTNY KONFLIKT INTERESÓW. Konflikt interesów to coś, co budzi wątpliwość, na ile rzetelnie i zgodnie z prawdą dane przedsięwzięcie zostało wykonane. Konflikt interesów to coś, w imię czego z różnych, nieraz prawych i słusznych przedsięwzięć w wielu dziedzinach na wstępie się rezygnuje po to, by dla dobra danej idei nie powstał cień podejrzenia o nieuczciwość, nierzetelność, niezgodność z głoszonymi ideami. W kontekście celebryckiej wręcz działalności państwa Terlikowskich nie dziwię się, że część osób uważa ich udział w nabijaniu kasy Lewiatanowi, a być może też osobiste czerpanie z tego korzyści materialnych, za zgorszenie. By uniknąć tej kontrowersji wydaje się, że należałoby albo publicznie ogłosić misyjność swojej działalności, albo z niej, w tej formie, zrezygnować. A jeśli pragnie się kontynuować tego typu działalność dalej- nie dziwić się, że takie kontrowersje są publicznie dyskutowane.

Cała sprawa martwi mnie osobiście z tego powodu, że mimo tych( i wielu innych, na których już miejsca w tym wpisie nie ma) kontrowersji ja pana Terlikowskiego lubię i cenię. Ostatnio np. moją uwagę zwrócił jego wykład, znaleziony przeze mnie na You Tube. Prawdziwe, mądre i szczere świadectwo katolika, męża ojca. Takich wypowiedzi tak brakuje we współczesnym świecie. Wypowiedzi o tym jak żyć w dzisiejszych czasach w zgodzie z wartościami katolickimi. Wzruszająca, osobista opowieść o własnej rodzinie, miłości, radościach i smutkach. O wyzwaniach, jakie stawia codzienność katolikowi w naszych, trudnych czasach.

Panie Tomaszu, ja tutaj widzę Pana i Pańskiej Żony pole do ewangelizacji. Nie u Lewiatana. Tutaj,  u katolików, którzy boją się mieć więcej niż dwójkę dzieci, którzy nie mają mądrych duszpasterzy ani własnej głębokiej wiary, ale jednak jej poszukują. U tych, którzy z różnych powodów nie mieli szansy zrozumieć nauczania Kościoła i jak się ono ma do życia codziennego. Może tu nie ma sławy, światła reflektorów, milionowej widowni ani ringu i związanych z nim emocji. Na pewno natomiast właśnie tutaj jest miejsce na ewangelizację. I ogromna jej potrzeba.

 

Tutaj link do wspomnianego przeze mnie wykładu pana Terlikowskiego:

 

http://www.youtube.com/watch?v=pLbhbIiGXb4

 

Programy Lisa i wywiad z Wysokich Obcasów z panią Terlikowską  są łatwo dostępne w wyszukiwarkach google i youtube.

 

lux23
O mnie lux23

interesuje mnie prawda.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości